Academia.eduAcademia.edu
JORDAN MICHOV NIEZNANA SAGA O WŁADYSŁAWIE WARNEŃCZYKU – SŁOWIAŃSKIM KRÓLU Władysław III Warneńczyk, król Polski, Węgier Dalmacji, Chorwacji, Bułgarii, Słowenii, Rosji, Litwy Opracowanie graiczne JAKUB MICHOW „Wielka jest radość odkrywcy, ale jeszcze większa jest w samym poszukiwaniu”starożytna sentencja grecka. PRZEDMOWA Le Clerc, Jean (Paryż, ca 1587–1621) Autor tej książki urodził się w drugiej połowie XX wieku w Warnie. Tam też ukończył i jest absolwentem Instytutu Turystyki Międzynarodowej. Tu również zdobył umiejętność posługiwania się językiem polskim i angielskim. W latach 1981–1983 specjalizował się w problematyce Niemiec Wschodnich (byłej NRD), by później osiedlić się w Polsce. Obecnie mieszka w Londynie i tam prowadzi badania na temat życia słowiańskiego króla Władysława, który walczył o wolność narodu bułgarskiego. Zwłaszcza mieszkańcy Warny są wdzięczni królowi i pielęgnują pamięć o nim. Na jego cześć, jego imieniem nazwany jest jeden z głównych bulwarów w mieście. Istniał tam również klub sportowy „Władysław”, a w 1935 roku zbudowano Park Muzeum, który być może jest jednym z największych zabytków słowiańskiego braterstwa wojennego w Europie. Pragnąc osobiście sprawdzić krążące od lat pogłoski i legendy o królu Władysławie, autor tej publikacji zwiedził portugalską wyspę Maderę, która znana jest nie tylko ze swoich słynnych win i egzotycznej przyrody, ale również jako skarbiec pamięci o polskim szlachcicu i możnowładcy, zwanym tutaj także Henrique Alemao. Mieszkańcy Madaleny do Mar, miejscowości położonej na zachodnim wybrzeżu wyspy, z pokolenia na pokolenie przekazują sobie legendy o królu Władysławie, przy czym są głęboko przekonani o zawartej w nich prawdzie. Wciąż można tu zobaczyć, chociaż bardzo zniszczoną,  3  rezydencję króla, zwaną „Casa del Rei”. Zachowały się również liczne artefakty królewskie w stolicy wyspy Funchal, co bardzo przybliża i potwierdza tezę o jego tam pobycie. Autor tej pracy starał się przedstawić w systematycznej kolejności wszystkie zgromadzone dokumenty, wnikliwie studiowane przez pokolenia historyków. Największy wkład w rozwiązanie zagadki życia króla Władysława ma dr Leopold Kielanowski, który ostatnie 15 lat swego życia spędził na Maderze i tam poświęcił się temu tematowi. Jednocześnie podróżował po Europie, poszukując informacji o królu Warneńczyku. Odwiedził Watykan, Niemcy, Portugalię, Polskę, Litwę, Hiszpanię, co zaowocowało odnalezieniem i zgromadzeniem ważnych dowodów związanych z życiem Władysława III Jagiełły. Zresztą większość badaczy życia tego króla uważa opracowania historyczne Leopolda Kielanowskiego za podstawę do dalszych badań lub polemik naukowych. Historyk Zbigniew Święch w swojej książce „Ostatni krzyżowiec Europy”, Wydawnictwo Wawelskie 1995 r., pisze „…aż dziw bierze, że dokonał tego historyk – con amore (amator), a nie udało się to wielu wybitnym historykom-badaczom”. Ciekawym przyczynkiem do omawianych badań stała się wydana niedawno, bo w 2012 roku, książka Manuela Rosy (portugalskiego historyka – amatora, który wyemigrował do Stanów Zjednoczonych) – „Kolumb – historia nieznana”. Książka ukazała się w językach: portugalskim, hiszpańskim, polskim i łotewskim, i jest określana jako sensacja w odniesieniu do licznych koncepcji pochodzenia Krzysztofa Kolumba – odkrywcy Ameryki. Jej autor pracuje w bibliotece Duke Univercity w Karolinie Północnej i na podstawie swoich mozolnych badań prowadzonych od 20 lat dowodzi, że Krzysztof Kolumb był synem… Władysława Warneńczyka! Gorąco polecam czytelnikom polskie wydanie tej książki, która utwierdza mnie w przekonaniu, że słowiański król nie zginął w bitwie pod Warną. Ocalenie oraz podróż Władysława jako skruszonego grzesznika i pustelnika zostały zbadane aż do jego osiedlenia się na Maderze. Wydarzenia i fakty zawarte w tej książce mogą być przyczynkiem do dalszych badań i dyskusji naukowców, historyków oraz innych badaczy historii życia króla Warneńczyka. Plamen Czakyrow – przyjaciel autora ROZDZIAŁ I D nia 25 lipca 1434 roku dziesięcioletni Władysław III – jako najstarszy syn zmarłego Władysława II Jagiełły – został w katedrze wawelskiej koronowany na króla Polski. W sześć lat później został również królem Węgier. Wobec nadciągającej potęgi tureckiej, jako król obu narodów – w obronie chrześcijaństwa – podjął w 1443 roku zbrojną wyprawę przeciwko Turcji, zakończoną zwycięstwem i 10-letnim rozejmem w Segedynie podpisanym przez sułtana Murada II. Być może rozejm był postrzegany jako taktyczne rozwiązanie problemów Polski i Węgier, bowiem w Polsce nadal trwały wewnętrzne spory między szlachtą, a na Węgrzech, Elżbieta, wdowa po królu Albrechcie II, coraz głośniej dowodziła, że prawowitym królem powinien być jej syn Władysław Pogrobowiec. Traktat pokojowy z polsko-węgierskim królestwem był także taktycznym posunięciem Murada. Nie chcąc walczyć na dwóch frontach, pragnął zabezpieczyć tyły swojej armii w Europie oraz dokończyć ofensywę wojenną w Anatolii. Po traktacie w Szeged z całą siłą zajął się zniszczeniem emiratu Karamańskiego. Władysław nie słuchał mądrych rad polskich i węgierskich szlachciców. Za usilną namową legata papieskiego Juliana Cesariniego, który obiecał pomoc loty burgundzkiej i weneckiej oraz rozwinął przed młodym królem wizję chwały jako Wyzwoliciela Mesjasza wszystkich uciskanych i zniewolonych chrześcijan – dwudziestoletni król zerwał rozejm, by nieco później w 1444 roku poprowadzić przeciw Turcji nienajlepiej przygotowaną krucjatę chrześcijańską złożoną z 25 tysięczną armią wojsk węgiersko-polsko-wołoskich. Król postanowił podjąć walkę, licząc na to, że końcowe zwycięstwo usprawiedliwi decyzję zerwania traktatu. Pośpiesznie zatem powołał armię z węgierskich, polskich, czeskich i rosyjskich oddziałów. Po drodze dołączyli Serbowie, Bośniacy,  7  Wołosi oraz Bułgarzy. Całą armią dowodził rzeczywiście zdolny strateg węgierski Jan Hunyadi. Jednak z Zachodu ani wojska, ani obiecanych pieniędzy nie było widać, natomiast lota wenecka już zablokowała Bosfor. Władysław, pewny zwycięstwa, zawładnął Adrianopolem. Tymczasem Murad zdołał zebrać armię anatolską i skierował się ku Europie. Cieśninę Bosfor chroniły statki weneckie. Chroniły jednak do czasu, bowiem przekupieni pieniędzmi zdradliwi Włosi pomogli Turkom przeprawić się do Europy. W tej sytuacji trzykrotnie większe wojska tureckie przeciwstawiły się Węgrom oraz reszcie wspólnych wojsk. Władysław, gdy dowiedział się o zdradzie Wenecjan, oprzytomniał i stracił pewność siebie. Rola nowego Aleksandra Wielkiego, w której się widział, legła w gruzach. Warneńczyk rozkazał odwrót, ale było już za późno. Murad II odciął drogę odwrotu. Dowództwo wojsk przejął wówczas doświadczony Jan Hunyadi. Chciał wyrwać się z okrążenia. Niestety, ciężka kawaleria dowodzona przez Władysława zbyt długo czekała na znak Hunyadiego. Król sam zdecydował, że nastąpił odpowiedni moment i zaczął atakować. Atak i wysiłki konnicy nie powiodły się. Oddziały królewskie zostały szybko i skutecznie otoczone przez janczarów. Kiedy koń władcy Bitwa pod Warną, Jan Matejko padł, pozbawieni króla krzyżowcy wpadli w panikę. Bitwa zakończyła się masową rzezią. W ten oto sposób 10 listopada 1444 roku wielka wyprawa Władysława III zakończyła się klęską w bitwie pod Warną nad Morzem Czarnym. Jeden z janczarów, potomek huzarów, ściął głowę Władysława i zaniósł ją sułtanowi. Murad nakazał dla zabalsamowania i mumiikacji zanurzyć ją w garncu miodu. Ale czy naprawdę była to głowę króla? Władysław był ciemnowłosy, a głowa zanurzona w miodzie miała blond włosy…! Ponadto nigdy nie znaleziono reszty ciała króla. Nigdy też nie odnaleziono jego zbroi. Wysłannicy papieża z Wenecji, którzy pojechali osobiście się o tym przekonać, nie znaleźli także jednoznacznej odpowiedzi o zgonie króla. Kazimierz, Wielki Książę Litewski, nie spieszył się z przejęciem tronu po starszym bracie. Koronacja została opóźniona o całe trzy lata. Może miał powód w postaci wiarygodnych wiadomości, że jego brat żyje. Jan Hunyadi przyznał w końcu biskupowi krakowskiemu, Zbigniewowi Olesińskiemu, że król albo został ranny lub wzięty do niewoli, albo w przebraniu uciekł z pola bitwy. I do tego stwierdzenia doszedł jako dowódca, mający najlepszą wiedzę i osąd tych wydarzeń. Plan bitwy pod Warną  8   9  Tu należy dodać, że sułtan wymagał, aby zabitego na polu bitwy wrogiego króla odnaleźć i jego ciało pokazać. Na odnalezieniu ciała zabitego zależało również żołnierzom, bowiem mogli dostać za to wysoką nagrodę. Tureckim zwyczajem było sprzedawanie za duże pieniądze ciała zmarłego, np. wdowa po hetmanie Stefanie Żółkiewskim musiała za ciało męża zapłacić 300.000 reali. Znaki na ciele Władysława były łatwe do rozpoznania. Król miał sześć palców na jednej ze stóp. Jeśli król naprawdę uniknął śmierci w pobliżu Warny, to jaki mógłby być scenariusz wszystkich późniejszych wydarzeń? Podczas bitwy w obozie polskim stacjonowali franciszkanie, którzy dbali o rannych, a umierających błogosławili. Zgodnie z dokumentami, w czasie bitwy zginęło ponad stu z nich, a reszta, śpiewając psalmy, prawdopodobnie otoczyła rannego króla, który został uratowany w ostatniej chwili przez jego najbliższą ochronę – wiernych rycerzy (braci Sulimczyków – krewnych słynnego Zawiszy Czarnego herbu Sulima). Wmieszali się oni wraz z królem w pochód idących franciszkanów, których Turcy, zajęci pogonią za resztkami oddziałów Jana Hunyadiego, łatwo przepuścili w stronę jeziora Dewneńskiego. Dwie rakuskie (z Dalmacji) fregaty, zacumowane u wybrzeży w pobliżu Warny, zbierały niedobitków armii polsko-węgierskiej i właśnie one zapewne przewiozły grupę franciszkanów do wybrzeża Dalmacji, a stamtąd do klasztoru w górskiej części Bośni, gdzie powitał króla ważny władca Drażewicy (północna Hercegovina), Stefan Mikołaj Vukcić. Był on zwolennikiem serbskiego kościoła prawosławnego, założonego w XIII w. przez św. Sawę, podwładnego Konstantynopola. Właśnie stąd wywodzą się pogłoski o cudownym zbawieniu króla. Patronami Księstwa Bośni i Hercegowiny są św. Sawa oraz św. Katarzyna Aleksandryjska. Każdy władca, wyznając wiarę prawosławną na Bałkanach, był zobowiązany przynajmniej raz w życiu odwiedzić słynny klasztor św. Katarzyny na Górze Synaj i zawiesić wotum – pozłoconą ikonę – na jej cudownym grobowcu. Młody król przypomniał sobie ten rytuał, ponieważ to była wiara matki, dla której jego ojciec, król Jagiełło, zbudował kościół, gdzie Władysław był obecny na mszach. Myślę, że warto przytoczyć kilka ciekawych faktów z życia Stjepana Vukcicia Kosacza (to jego pełne imię) władcy i księcia Bośni i Hercegoviny.  10  Blagaj Fort – forteca gdzie schroniony został na pewień czas Władysław III Pochodził on ze szlachetnego rodu Kosacza. Książęcy tytuł duke „Herzog” Stjepana tworzy część nazwy jego księstwa – Herzegovina. Jedynie tutaj można by dyskutować z koncepcją dra Kielanowskiego, mówiącą o tytułach władcy. Określał go bowiem jako władyka (większość badaczy to akceptuje) oraz umieszczał jego księstwo w północnej Bośni, a nie południowej Hercegowinie, co dokumentuje stara, średniowieczna mapa, na której zapisane są inne dokonania wojenne z jego udziałem. Wróćmy do życia Stjepana. Był żonaty aż trzy razy. Jego druga żona miała na imię Barbara. Pierwsza córka władcy miała na imię Katarina, a syn Vladislav wziął za żonę Kyrę Annę, córkę Georgiosa Kantakuzenosa z Cypru. 15 lutego 1444 r. książę podpisał traktat pokojowy z Alfonso V, królem Aragonu oraz Naples, uznając jego wyższość oraz zobowiązał się płacić daninę jemu, a nie władcom Imperium Ottomańskiego. W zamian król Alfonso zapewnił Stjepanowi pomoc w walce z jego wrogami. Zastanawia fakt, że większość wymienionych wyżej imion pojawi się później w życiu Władysława Warneńczyka. Czy to tylko zbieg okoliczności?  11  Z tego okresu pochodzi, znajdujący się obecnie w tajnych archiwach Watykanu, list papieża Eugeniusza IV, w którym ostrzega on przed zaproszeniem do Raguzy (dziś Dubrownik) władców wszystkich bałkańskich królestw w sprawie wspólnego działania przeciwko Turkom, a najbardziej – władcy Górnej Hercegoviny, Stepana Mikołaja Vukcicia, ponieważ, „[…] głosi on, że król Polski i Węgier żyje, a my tego stwierdzić nie możemy.” Raguza była wtedy – poza Wenecją – największym centrum handlu morskiego w rejonie Morza Śródziemnego. Właśnie stąd przed bitwą pod Warną dołączyły do papieskiej loty dwie galery. W korespondencji Eneasza (późniejszy biskup Sieny, a następnie papież Pius II) dr Leopold Kielanowski odkrył inny, bardzo interesujący list, który stanowił zagrożenie dla polityki prowadzonej przez papieża. W Watykanie był on określany jako kłamstwo lub falsyikat. W tymże liście palatyn Węgier, Wawrzyniec Hederwary, doniósł na dwór cesarski, iż otrzymał list od samego króla Władysława. List był opatrzony królewską pieczęcią, wysłany w październiku 1445 r., a więc niemal rok po bitwie. Król donosił tam, że udaje się na Cypr, ale ma zamiar powrócić na Węgry i do Polski, by podjąć raz jeszcze walkę z Turkami. Ujawnienie takiego listu z pewnością zaszkodziłoby polityce dworu habsburskiego, toteż papież gniewnie zareagował, nazywając palatyna węgierskiego ”wrogiem Habsburgów, który chciał udaremnić przejęcie tronu węgierskiego przez Władysława Pogrobowca”. Ten list króla Władysława III, a przynajmniej jego odpis, jest podobno przechowywany w Muzeum Narodowym Węgier w Budapeszcie, ale Kielanowskiemu nie udało się tam dotrzeć. Być może jako dyrektor wydziału Radia Wolnej Europy w Londynie był niemile widziany przez władze bloku wschodniego lat 80. tym bardziej, że wydanie „Odysei Władysława Warneńczyka” ukazało się tylko w Londynie i to w ograniczonym nakładzie. Następny list, a raczej notatka z archiwów watykańskich ujawnia, że 14.07.1445 r. Biskup Rzymu Eugeniusz IV przyjął na audiencji Mikołaja Florisa z Bośni, delegata króla Cypru, Jana. W tej notatce zawarta jest informacja, że Floris, na polecenie papieża udaje się na Cypr, gdzie w tym czasie gromadziły się statki, głównie genueńskie i weneckie, które przewoziły towary i pielgrzymów do Ziemi Świętej.  12  Mauzoleum Władysława Warneńczyka w Warnie Obelisk Władysława Warneńczyka w mauzoleum  13  Cypr służył przez wieki jako wyjściowa baza do krucjaty przeciwko Turkom i był trwałym sojusznikiem Rzymu, a także Zakonu Szpitalników z Rodos. Wyspa utrzymywała również dobre stosunki z Portugalią i Burgundią. Żona księcia Burgundii Filipa de Bon – Isabella była siostrą Henryka Żeglarza. W liście Florisa do Wielkiego Mistrza Zakonu Krzyżackiego (list jest tak ważny, że rozpatruję go w osobnym rozdziale) zawarta jest wiadomość, że jest on współpielgrzymem króla Władysława na wyspie portugalskiej. Następna ciekawa notatka z archiwum Torre de Tombo w Lizbonie pochodzi z lat 40. XV wieku. Odnosi się ona do szlaków morskich portugalskich wypraw, których celem było poszukiwanie dróg lądowych do siedziby sławnego władcy chrześcijaństwa w Afryce, negusa – cesarza Etiopii, znanego jako „król Jan”, za pośrednictwem którego mieli nadzieję odkryć bogactwa Indii. Portugalskie oraz burgundzkie karawele cumowano na Cyprze, a stamtąd przeprawiano się do Aleksandrii, wioząc tekstylia i wyroby metalowe. Kościół zakazywał sprzedaży broni niewiernym. Zezwolenie na przejazd grupy pielgrzymów wydawane było przez sułtana Egiptu. Dalej, płynąc wzdłuż wybrzeży Morza Śródziemnego, pielgrzymi docierali do Ziemi Świętej, do ruin Nazaretu oraz do Betlejem. Przybywszy do Jerozolimy, wchodziło się do miasta przez ogromną bramę Świętego Stefana. Lwy, które zdobią bramę, są podobne do reprezentujących patrona Węgier, ale także do tych, które znajdują się na Maderze, na nagrobnej płycie króla Władysława. Tutaj, na wzgórzu Synaj, prawdopodobnie odbyła się uroczystość poświęcenia na Rycerza świętej Katarzyny jej godnego adoratora, Władysława. Jest więc bardzo prawdopodobne, że Władysław przeżył. Ale dlaczego nie wrócił na tron…? A dlaczego miałby wracać? Przecież dwukrotnie przyczynił się do katastrofy – gdy naruszył zawieszenie broni z Turkami oraz gdy atakował chwilę za wcześnie w bitwie pod Warną. Byłby „rozszarpany” przez ostrą krytykę wielkiej opozycji, zwłaszcza na Węgrzech, a przy tym wielokrotnie upokorzony. W Polsce i na Węgrzech uważa się, że bał się wracać. A może czuł się winny…? Władysław był człowiekiem honoru i mimo zapewnień papieskiego legata o przebaczeniu Bożym, sam sobie nie wybaczył przerwania rozejmu. Mógł więc przez lata wędrować po świecie, pokutując za swoje błędy i porażki.  14  Wkrótce potem został przyjęty na dziedzińcu pałacu swojego sojusznika (bośniackie wojsko dołączyło do armii Władysława) z Bośni, Stefana Vukcicia. Stamtąd udał się do klasztoru świętej Katarzyny na Synaju, gdzie wstąpił do rycerstwa św. Katarzyny, jednego z najstarszych Zakonów Rycerskich na świecie. Jako rycerz najlepiej mógł odpokutować za swoje grzechy, walcząc z niewiernymi. Ale gdzie miał to uczynić? Krucjaty już dawno się skończyły. Na Węgry nie mógł wrócić, a Bośnia płonęła. Wenecja oraz inne włoskie republiki dopuściły się zdrady sojuszników, umożliwiając tym samym przejście Turków przez Europę. Hiszpania już uznała zwierzchnictwo emira Granady i tymczasowo zaprzestała Rekonkwisty. Tylko Portugalia wciąż walczyła. Pokonując Ceutę, pragnęła też zdobyć Maroko. Tak więc był to jedyny kraj, w którym król Władysław mógł się realizować z mieczem w ręku. Właśnie w tym czasie dołączył do nowo powstałej Legii Cudzoziemskiej lub tzw. kompanii badawczej księcia Henryka Żeglarza, który zbierał poszukiwaczy przygód z całej Europy i rozkazywał, aby zdobywali nowe ziemie. Książę miał jednak szacunek dla byłego, ale bez wątpienia króla Słowian, więc zamiast wysłać go do Afryki, wolał osadzić go w cichej, spokojnej okolicy. Takim miejscem była Madera. Pieczęć majestatyczna Władysława Warneńczyka ROZDZIAŁ II MADERA P o portugalsku „madera” oznacza drzewo. Nieprzypadkowo odkrywcy wyspy wybrali tę nazwę. Dziewicze lasy laurowe otaczały wyspę wzdłuż i wszerz. Nieraz w przeszłości ogromne pożary pustoszyły wyspę, ale paradoksalnie, prochy spalonej roślinności zadziałały jako nawóz życiodajny dla kiełkowania nowych roślin. Tutaj później wysiewano trzcinę cukrową, plantacje bananów, różne owoce egzotyczne, a dzięki więzi z Cyprem, winnice dały początek produkcji słynnych win z Madery. W archiwach Muzeum Historycznego w Lizbonie znajduje się dokument przyznania ziemi na Maderze Henrikowi Alemao – rycerzowi Zakonu św. Katarzyny, wydany przez Alfonsa V 8 maja 1452 r. Dokument zaświadcza, że „król potwierdza, że nadaje Alemao ziemię w dolinie wioski Madaleny do Mar. Ziemia ta rozciąga się od Riberia Seca (uzwojonej rzeki) do skalnego brzegu po drugiej stronie drogi prowadzącej do Quitério da penado (klify), a stamtąd przez wzgórze kapliczek prowadzi z powrotem do morza. Oznacza to, że około ośmiu lat po bitwie pod Warną, zapewne spędzonych na modlitwie i pokucie w Ziemi Świętej, Władysław pojawia się w pałacu Henryka Żeglarza, brata króla Portugalii w Sagres w Algavre. Właśnie ten dokument z XV wieku opisuje posiadłości rycerza. Wzgórze w dolinie nosi nazwę – Wzgórze z kapliczkami. Obecnie w Madalenie do Mar istnieje tylko nowy kościół, zbudowany w 1955 roku. Stara kaplica Dos Angos znajdowała się w pobliżu cmentarza i przez długi czas nie wolno tam było sadzić drzew  17  bananowych, ponieważ przez wieki ziemia ta była przeznaczona tylko dla pochówku zmarłych. Częste burze, lawiny żwiru, piasku, wody i kamieni dawno już zniosły z powierzchni ziemi starą kaplicę. Być może prochy Władysława Warneńczyka nadal spoczywają w tej ziemi. Ze wzruszeniem i pokorą przekraczamy z moim synem Jakubem drzwi kościoła. Wnętrze wygląda tak samo jak w opisie dra Kielanowskiego, zawartym w jego książce. Ściany wyłożone płytkami Wnętrze kościoła św. Magdaleny  18  przedstawiają sceny z życia Matki Boskiej i Marii Magdaleny. Na ołtarzu znajduje się wizerunek św. Magdaleny w otoczeniu obrazów z postaciami św. Wincentego – patrona Portugalii oraz świętych Piotra i Pawła. W tym kościele dawno temu wystawione były dwie ikony – wyjątkowe przykłady sztuki lamandzkiej z końca XV wieku. Na jednej z nich przedstawiono św. Magdalenę, a na drugiej, mniejszej, spotkanie św. Joachima ze św. Anną. Ikony te zostały przekazane do Muzeum Sztuki Sakralnej w Funchale, gdzie są przechowywane do dziś. Ikona św. Magdaleny znalazła się na ołtarzu kościoła pod tą samą nazwą jako dar zapisany w testamencie Isabel Lopez, drugiej żony Juana de Freitasa, którego poślubiła po śmierci żony Władysława, Signory Anny. Isabel podarowała ikonę pod warunkiem, że w ciągu dwóch lat od jej śmierci zostanie ona umieszczona na głównym ołtarzu. Wykonanie tego zadania nie było łatwe ze względu na duże rozmiary ikony – ponad 2 metry wysokości i 1,5 metra szerokości. Natomiast druga ikona jest mniejsza – 50/45 cm. Znajduje się na niej wizerunek św. Joachima pasącego owce na tle zamku, a w głębi widać anioła. Św. Joachim ubrany jest w bogato zdobioną szatę koloru złoto – brązowego oraz szairowy płaszcz. Jest to strój nietypowy dla pasterza. Zaskakujący jest również fakt, że św. Joachim trzyma w ręku miecz. Święty jest starym człowiekiem – ma siwe włosy, brodę i wąsy. Cechą charakterystyczną jest ostry nos i wyrazisty łuk brwiowy. Święty trzyma ręce młodziutkiej, wyglądającej jak dziewica – św. Anny. Można przypuszczać, że do portretu św. Joachima pozował sam Władysław Warneńczyk. Ten obraz został umieszczony na ołtarzu kościoła św. Magdaleny, ale później został przeniesiony, aby zrobić miejsce dla innego, tego, którego zamówiła Isabel. Co więcej, ta mała ikona jest o wiele starsza od pierwszej. Logicznie można dojść do wniosku, że jeśli była malowana na Maderze, to jest związana z ówcześnie żyjącymi tam osobami, a jeśli tak – to św. Joachim był wzorowany na królu Władysławie. Nowożeńców- św. Joachima i św. Annę malował malarz lamandzki Herrimenta de Bless, który przebywał na wyspie przez kilka lat. Były nestor historii sztuki na Maderze, Eduardo Perier nie miał wątpliwości, że obraz – „Spotkanie św. Joachima i św. Anny” to portret założyciela kościoła św. Magdaleny – legendarnego rycerza św. Katarzyny i jego żony, Signory Anny. Ten słynny etnograf i genealog dodał, że jest pewien, że na tym obrazie św. Joachim nie posiada cech typowych dla  19  Portugalczyków, a raczej bardzo powszechnie spotykane w tych czasach cechy mieszkańców Europy Środkowej. Inny, w dodatku krótki, ale bardzo ważny dokument, potwierdzający przekonanie, że Warneńczyk nie zginął pod Warną, stanowi pewna notatka papieża Marka V. Wydał on rycerzowi Zakonu św. Katarzyny „Bullę” równoznaczną z udzieleniem mu odpustu za jego pobyt w Ceucie. W 1458 roku król Alfons zorganizował wielką krucjatę przeciwko Maurom, do których dołączyły statki z Malty. Warneńczyk, który w tym okresie odbywał pokutę, z pewnością brał udział w tej bitwie. W Archiwum Torre de Tombo w Lizbonie znajduje się również list od króla Alfonsa, legalizujący nadanie ziemi rycerzowi Zakonu św. Katarzyny (Władysławowi III) pod warunkiem, że przez pięć lat będzie ona dobrze uprawiana. Faktycznie jest to stary królewski warunek, wywodzący się z postanowienia o opiece i dobrym zarządzaniu nowo odkrytych lądów i wysp. Z tego postanowienia logicznie wynika fakt, że Władysław musiał pozostać na Maderze co najmniej 5 lat. W tym czasie ożenił się z Senioritą Anną, pochodzącą z rodziny szlacheckiej. Jej ojciec pozostał w niewoli w Tangerze wraz z królem Ferdynandem i dopiero po jego śmierci wrócił do Madery. Według norm społecznych, obowiązujących w tych czasach, Anna nie mogła wyjść za mąż, jeśli miała mniej niż 16 lat. Z tego wynika wniosek, że ślub odbył się w latach 60. XV wieku. Tak więc okazuje się, że Władysław musiałby mieć około 40 lat i być o 20 lat starszym od panny młodej, co zostało uwiecznione na obrazie „Spotkanie św. Joachima ze św. Anną” w kościele w Madalenie. W pierwszych latach po ślubie urodził się syn Władysława, Zygmunt, a jego córka Barbara urodziła się trochę później, ponieważ, jak wynika z obliczeń, jej ślub odbył się w 1488 r., czyli po śmierci ojca. Imiona nadane jego dzieciom są typowe dla Europy Środkowej, natomiast w Portugalii w ogóle niespotykane, co jest kolejnym dowodem na pobyt króla Władysława na Maderze. Signora Anna wyszła ponownie za mąż za jednego z najbardziej lojalnych towarzyszy króla – Juana Rodrigueza de Freitas, urodzonego w Algarve, który od najmłodszych lat przebywał na wyspie z Warneńczykiem. W jego testamencie wspomniane jest, że ksiądz powinien odprawić uroczystą mszę za duszę jego patrona – rycerza. Fakt ten został zapisany w księgach genealogicznych Madery. Wnętrze kościoła św. Magdaleny  20   21  W Funchalu znajduje się muzeum krzyży „Das Kruzas”, gdzie zachowany jest nagrobek znaleziony podczas wykopalisk prowadzonych w obrębie starego kościoła w Madalenie do Mar. Muzeum mieści się w starym budynku klasztoru z XVIII wieku, położonym na wzgórzu obok kościoła św. Klary, zbudowanego w pierwszych latach po odkryciu Madery w połowie XV wieku. Pierwotnie w tym miejscu wznosił się zamek gubernatora wyspy, a także jej odkrywcy, Huana Gontsalvesaca Zarko. Teraz mieści się tutaj muzeum oraz ogród botaniczny, ukazujący bogatą lorę Madery. Odnaleziona płyta nagrobna jest wyrzeźbiona z prostego, ciemnego granitu, jej rozmiary są mniejsze niż innych, podobnych płyt. Krawędzie płyty są wyszczerbione. Widnieją na niej wygrawerowane gotyckie litery, których nie spotyka się nigdzie indziej na podobnych zabytkach. To właśnie jest ta wyjątkowa płyta, znaleziona na ganku pod kościołem Marii Magdaleny, kiedy lawina kamieni i wody z gór zniszczyła stary kościół z XV wieku. Wyrzucona płyta od dziesiątków lat leżała w zabudowie klasztoru, aż w końcu przeniesiono ją do archiwum miejskiego w Funchalu, a następnie osadzono w ogrodzie muzeum. Pełniący wtedy obowiązki dyrektora Archiwum w Funchalu dr Arrago zauważył wizerunki lwów podobne do tych, które otaczają św. Stefana z Bramy Lwów w Jerozolimie, wiodącej do Via Dolorosa. Lew Jerozolimski św. Stefana pilnuje również kościoła św. Katarzyny w Aleksandrii. Ponadto na płycie można zobaczyć zarysy królewskiej korony – trzy lilie – średnią, wystającą do przodu oraz dwie z boku. Podobna korona jest wyrzeźbiona na marmurowym grobowcu Władysława w katedrze na Wawelu. Niewiele pozostało z niegdyś majestatycznego domu króla, „Casa del Rei”, jak miejscowi nazywają go tutaj. Zardzewiałe wrota w kamiennym murze wprowadzają nas do ciemnego, wąskiego korytarza. Na lewo i prawo znajdują się duże pokoje oraz duża kuchnia z tyłu, wbita w skalę. Dom, jak wszystkie budynki na Maddalenie, stoi na stromym zboczu, które schodzi do morza. Na pierwszym piętrze zobaczyliśmy jakieś przedmioty pozostałe po starym kościele – drewniane rzeźby świętych. Na parterze, na podłodze korytarza, jest przedstawiona mistyczna róża zrobiona z mozaikowych, jaśniejszych kamyków. Ma cztery płatki i ciernie. Pozostałe dwie róże mistyczne i serce w cierniach – to także znak Zakonu Rycerzy (symbolizują miłość do Chrystusa  22  Dom króla – „Casa del Rei” Ukrzyżowanego i Matki Boskiej). Z boku widnieje część napisu. Pozostały jedynie prawie zatarte, inkrustowane litery VLA… „Władysław”. Najprawdopodobniej nazwa ta została wypisana na żądanie wdowy po królu, Signory Anny. Według słów najstarszych mieszkańców wsi, w tym miejscu powinna być oryginalna kapliczka św. Katarzyny.  23  W swoich notatkach Kielanowski wspomina, że w czasie jego badań, kilkadziesiąt lat temu, kiedy robił wykopaliska na rzekomym miejscu starego kościoła, pewien starzec o nazwisku Joao pokazał mu miejsce, gdzie w czasie przebudowy kościoła znalazł pod ołtarzem kości – czaszkę i piszczel. Przebudowa była konieczna, ponieważ w 1950 r. następna powódź uszkodziła kościół. Joao zabrał te kości na ówczesny cmentarz i pochował je tam ponownie. Za brak odpowiedzialności i zainteresowania tą sprawą można winić ówczesne władze kościelne. Przecież mogły to być kości króla Władysława. Współczesne badania DNA zapewne dałyby ostateczną odpowiedź i wyjaśniły tę epokową, historyczną tajemnicę. Według kronik Madery, lawina skalna z przylądka Cabo Girao spowodowała śmierć powracającego z Funchalu do swoich posiadłości Rycerza Zakonu świętej Katarzyny. Silne podwodne prądy i wiry, które do dziś są powszechne na Maderze, porwały prawie już doszczętnie roztrzaskaną przez spadającą kamienną lawinę łódź. Dopiero po kilku dniach morze wyrzuciło ciało króla. Portugalski historyk Ruiz Gomes już w 1942 r. wygłosił w gmachu Portugalskiej Akademii Nauk w Lizbonie referat, w którym twierdził, że szlachetny Henrique Alemao był w rzeczywistości Władysławem Warneńczykiem. Na potwierdzenie tej tezy przytoczył złowieszcze proroctwo bojarów rumuńskich na czele z Draculą, które głosiło, że król umrze dramatycznie, jednak miało to nastąpić jeszcze przed bitwą pod Warną. Według starożytnej legendy, odnotowanej przez tegoż historyka Madery, Joao Reis Gomesa, żona rycerza, signorina Anna, wiedziała o królewskim pochodzeniu swego męża i po jego śmierci ujawniła tę tajemnicę ich synowi Zygmuntowi (Syzygmunt). Wtedy Zygmunt planował pojechać do odległej Polski, lecz pod presją portugalskich władców w Lizbonie porzucił swój zamiar. Legenda głosi, że zginął on później podobnie jak jego ojciec, podczas burzy morskiej, przygnieciony przez złamany maszt. Tutaj jednak znowu sensacyjne badania historyczne pana Manuela da Silvy Rosa, o którym wspomniałem w przedmowie do tej książki, obalają przedstawioną wyżej legendę innymi, wydawałoby się bardzo logicznymi i solidnymi faktami. Poszukując następnych dowodów, wskazujących na to, że król Władysław nie zginął pod Warną, można odnieść się do notatek papieża  24  Eneasza, który w odpowiedzi na list polskiego kardynała Olesińskiego, doręczony mu przez Mikołaja Chrząstowskiego, nazywa tego polskiego szlachcica „posłańcem Króla Portugalii”. Również polski historyk Długosz wspominał o Chrząstowskim, pisząc, że „eskortował króla Władysława w 1443 r. i zawiesił przechwycone lagi i trofea w kościele w Budzie (Budapeszt) po zwycięstwie nad tureckim Pashą Karambejem”. Kolejny polski historyk, ksiądz Kasper Niesiecki pisał, że „Chrząstowski wciąż jeszcze pojawiał się w dokumentach z 1444 r., ale potem zniknął z ewidencji”, co sugeruje, że zmarł w bitwie pod Warną. Za to inny dokument z 1453 r. pokazuje, że korespondencja pomiędzy Olesińskim a Eneaszem w tym okresie odbywała się nadal za pośrednictwem… Chrząstkowskiego, przy czym rok później został on już zaufanym posłańcem króla Kazimierza. Król wysłał go z misją między innymi na dwór węgierskiego władcy, Władysława Pogrobowca. Można podejrzewać, że rozliczne kontakty Chrząstowskiego, zwanego przecież przez Papieża Eneasza „posłańcem Alfonsa, króla Portugalii” skłoniły króla Kazimierza do wysłania swoich posłów w innej ważnej misji również na Półwysep Iberyjski. Posłami tymi byli wspomniani wcześniej franciszkanie, którzy w poszukiwaniu brata króla Kazimierza udali się na jedną z portugalskich wysp – Maderę. Tam rozpoznali króla Władysława i prosili, aby powrócił wraz z nimi do swojej ojczyzny. Jako ciekawostkę dodam, że Mikołaj Chrząstowski pochodził z Podgórza, blisko Krakowa i nosił herb Koszciesza. Pieczęci królewskie  25  W Lizbońskim Archiwum Torre de Tombo zachował się list, w którym wspomina się, że w 1452 r. do stolicy Portugalii przyjechała delegacja mnichów koptyjskich z klasztoru w Jerozolimie oraz ze Wzgórza Synaj delegacja dostojników podlegających biskupowi Abisynii (dzisiejsza Etiopia). W kronice tej wspomina się również, że kilku członków tej delegacji pozostało w Portugalii. Z tą samą delegacją przybył do Lizbony również Rycerz Orderu św. Katarzyny wraz ze swoją świtą. Uleis Gomes, członek Akademii Nauk w Lizbonie, zajmujący się badaniem historii Madery, w swoim wykładzie twierdził, że rycerz św. Katarzyny odbył pielgrzymkę do jednego z cudotwórczych miejsc w Hiszpanii, znajdującego się w pobliżu północnej granicy Portugalii, do Santiago de Compostela. Było to miejsce kultu poświęcone św. Jakubowi Apostołowi oraz od wieków centrum pielgrzymek z całego świata chrześcijańskiego. Miasto zostało nazwane drugim Jeruzalem. Tamtejsze jaskinie wypełniali pustelnicy, poświęcając swoje życie Panu Bogu. W pobliżu miały swoje ośrodki Ordery Rycerskie, takie jak Order Imienia Chrystusa czy Order św. Jakuba. Król Portugalii, Alfons, też tam się modlił, chcąc rozpocząć życie pustelnika po przegranej bitwie o Toro. Patronem stolicy Madery został wybrany Święty Jacob, po portugalsku – Sao Tiago. W księgach kościelnych wspomina się, że zaraz po powrocie z długiej pielgrzymki Rycerz św. Katarzyny wybudował na swojej ziemi kapliczkę poświęconą św. Jakubowi z Compostelli. Kapliczka, dewastowana przez wieki działaniami lawin skalnych oraz burz, została zniszczona całkowicie. Zachował się tylko obraz przechowywany do dziś w Muzeum biskupów w Funchale. Przedstawia Świętego Apostoła jako pielgrzyma z laską w ręku i muszlą przy pasie. ROZDZIAŁ III Ś ledząc historię dziejów życia króla, udało mi się osobiście dotknąć i obejrzeć w Londynie bardzo ciekawą pozycję – „Podróż Barona Lwa z Rozmitalu po zachodniej Europie” – najstarsza czeska relacja podróżnicza z 1464 r., o której wspominają także inni wcześniejsi badacze, a wśród nich przede wszystkim Korzeniowski. Księga, jeszcze przed konserwacją, jest odpowiednio dodatkowo zabezpieczona przez bibliotekarzy ze względu na mocno uszkodzoną oprawę, a także blok księgi. Po raz pierwszy trzymałem w swoich rękach tak stary dokument życia społecznego naszych przodków. Odręczne notatki z 1688 r. na pierwszych stronach księgi dodają jej szczególnego uroku. Warto było czekać, aby uzyskać specjalne zezwolenie na lekturę tego pamiętnika. Jest to bowiem materialny, nie kwestionowany dowód dziejów i życia Władysława Warneńczyka. Księga jest rodzajem dziennika czeskiego kronikarza, który opisywał wydarzenia z drugiej połowy XV wieku. Baron Lew pochodził z Rożmitalu, według niektórych był nawet szwagrem króla Jerzego z Podebradu. Podróżował on po Europie w latach 1465–67. Jego kronikarz, o imieniu Sasek z Międzygóry obrazowo opisuje tę długą podróż aż do wybrzeży Portugalii, uważanej w tamtym czasie za koniec świata. Kronikarz Sasek przedstawia w książce między innymi to, że w 1466 r. baron i jego świta licząca około 30 rycerzy przejeżdżali konno drogą między Medyną a Salamanką w pobliżu miasta La Canta Pierda. Od miejscowych usłyszeli, że cztery mile dalej mieszka pustelnik, o którym chodziły pogłoski, że był polskim królem, który walczył z poganami, i mimo że podpisał z nimi traktat pokojowy, zaatakował ponownie, lecz został pokonany. A teraz na znak pokuty modli się i prosi o wybaczenie za swoje grzechy.  27  Baron Lew żywo się zainteresował tym człowiekiem i postanowił go odnaleźć. Przejechał zatem około cztery mile i wreszcie zobaczył owego pustelnika stojącego przed drewnianą chatką. Baron Lew podszedł do niego i zapytał, skąd tamten pochodzi. Na to pustelnik odpowiedział: „Kogo obchodzi, skąd pochodzę i kim jestem?”. Na szczęście w orszaku barona był Polak, który chytrze poprosił pustelnika, by obnażył swoje nogi, bo wiedział, że król Władysław miał sześć palców na jednej stopie. Król długo odmawiał, ale w końcu się zgodził. Gdy tylko zdjął buty, Polak zobaczył owe sześć palców na stopie. Natychmiast ukląkł, objął go za nogi i zawołał: „Ty jesteś naszym Panem i Królem, który walczył z Turkami!” Pustelnik odpowiedział: „Dziwię się, że klękasz przede mną i obejmujesz moje kolana, wiedząc, że nie jestem godzien takich zaszczytów. Ja jestem człowiek grzeszny, zapomnij o mnie. Może Bóg mi wybaczy”. I z tymi słowami na ustach schował się w drewnianej chatce. Wtedy to Polak zwrócił się do barona Lwa i powiedział mu: „To naprawdę jest nasz król. Ciałem i duszą pamiętam go z mojego dzieciństwa”. Kronikarz Sasek opisuje króla jako człowieka w podeszłym wieku, ale zdrowego i silnego. „Potężny, z długą, ciemną twarzą, wyrazistym nosem, z długimi, czarnymi włosami, wąsami i brodą”. Wybitny czeski uczony, profesor Rudolf Urbanek, w książce o królu Warneńczyku przytacza również ten epizod i opisuje go w podobny sposób. Utrzymuje również z całą stanowczością, że król Władysław III z pewnością przeżył bitwę pod Warną. W związku z tym, w szeregu poufnych listów z Rzymu, napisanych przez anonimowego kronikarza do biskupa Pragi, znajduje się informacja, że „papież wysłał swojego legata Nikodema do krajów zamorskich. Po powrocie 26 czerwca 1445 r. legat poinformował go, że ranny w bitwie pod Warną król został odnaleziony”. W Bibliotece Bodlejańskiej, która znajduje się w pobliżu Uniwersytetu Oksfordzkiego, przechowywany jest rękopiśmienny, bogato iluminowany pergaminowy modlitewnik, który prawdopodobnie należał do króla Władysława. Zawiera on 14 miniatur i napisany jest średniowieczną kursywą gotycką. Na 12. z nich można zobaczyć rysunek klęczącego króla, który adoruje Bogurodzicę, Chrystusa Ukrzyżowanego lub Aniołów Stróżów. Obok niego leżą symbole Królestwa  28   29  Polskiego – Jagiellońska korona, berło i tarcza ze srebrnym orłem na czerwonym tle. Tylko na jednej miniaturze widać króla stojącego w koronie na głowie i z mieczem w ręku, a u jego nóg leży tarcza z orłem. Na stole przed nim widnieje kryształ w formie trzech liści koniczyny. Ten kryształ stanowi tajemnicę modlitewnika. Król się modli, powtarzając przy tym stałe wersety „…Ecce ego, Vladislaus peccator indignus…” – Ja Władysław, niegodny grzesznik, odprawiam modlitwę… lub – „Protege, Domine, famulus tuum, Vladislaum…” – Wesprzyj mnie Panie, Twojego sługę, Władysława… i nową modlitwę… „Exaudi mihi, Wladislao, indigno Peccatori…” – Wysłuchaj mnie, Władysława, niegodnego grzesznika… Zdaniem wielu badaczy, najliczniejsze w modlitwach są zwroty z wyrazami – grzesznik, grzesznikiem. Nigdy nie wspomina się, że modlący się człowiek był królem Polski, chociaż modlił się o pokój w królestwie oraz o zgodę wśród poddanych. Miedzioryt, Teoil Kwiatkowski (1809–1891)  30  Ciekawostką tego modlitewnika, która odróżnia go od wielu innych tego typu książek z XV wieku, jest to, że w modlitwach dodana jest prośba, aby „przeniknąć tajemnice świata dzięki wizji (Magii) w krysztale”. W późnym średniowieczu wiara w moc kryształu nie została uznana za herezję i często łączyła mistykę z obrzędami religijnymi. Królowie, a czasem nawet papieże, zapraszali do swoich pałaców mędrców wróżących przyszłość przy użyciu kryształu i nie uważali tego sposobu za przesąd. Obszerne badania modlitewnika przeprowadził prof. Władysław Podlacha wspomniany w bibliograii. Stwierdził on, że forma, w jakiej modlitewnik został napisany wskazuje, że nie mógł powstać przed ostatnią dekadą XV wieku. Uzasadnia to heraldyka i styl pisania. Roślinne ornamenty charakterystyczne są dla stylu gotycko-renesansowego, więc malowane były nie wcześniej niż w drugiej połowie XV wieku. Ponadto kształt tarczy Warneńczyka odpowiada podobnym, używanym Pomnik gubernatora wyspy Joao Goncalvesa Zarco  31  w końcu tego wieku. Oczywiście tekst był pisany dla młodego Władysława najpierw w Polsce, a później na Węgrzech, w tymczasowych obozach dla odpoczynku przed bitwą, a iluminacje (miniatury) oraz ostatnie rozdziały zawierające prośby o wybaczenie grzechów „Władysława grzesznika” zostały dodane dopiero po klęsce pod Warną. Twórca modlitewnika prawdopodobnie towarzyszył młodemu władcy w ciągle zmieniających się warunkach polowych i częstych walkach z Turkami – dlatego wyraźnie widoczny jest pośpiech autora i nieścisłości w tekście: ślady fonetycznej pisowni, niedokładności w interpunkcji, błędne zastosowanie czasu i koniugacji. Wszystko to byłoby nie do zaakceptowania, gdyby tekst był pisany na dworze królewskim w Krakowie. Miniatury i odznaki dokumentujące obecność Władysława na Maderze niezbicie dowodzą, że król nie zginął w bitwie pod Warną. Zawierają one bowiem cechy malarstwa charakterystyczne dla sztuki zachodniej drugiej połowy XV wieku. Ciekawe jest również to, w jaki sposób modlitewnik znalazł się w XVII wieku w Besançon we Francji. Mikołaj Floris, wierny towarzysz oraz współpielgrzym króla w czasie jego męczeńskiej drogi po Europie, odwiedził Królestwo Burgundii w Dijon. Z Besançon do Dijon odległość jest niewielka, więc najprawdopodobniej i tam przebywał. A skąd się wzięło imię Henrique Alemao dla Władysława? Nazwa Alemanno (Alemao) nadana rycerzowi przez Henryka Żeglarza nie musiała oznaczać jedynie „niemiecki”, ponieważ zgodnie z arystokratyczną i akademicką terminologią państw Morza Śródziemnego w tym okresie, takie określenie odnosiło się do każdego cudzoziemca spoza Alp i Renu. Terminem „Natio Allemane” w Bolonii lub Montpellier często określano Polaków, czasami Węgrów, a przede wszystkim nadawano tę nazwę wszystkim Skandynawom. „Ziemia nadana Henrikowi Alemao jest otoczona morzem i skałami, natomiast wzgórza między Madaleną a skalistą tarczą na jego wniosek przekazujemy Andrzejowi Alemao, który według zapewnień Henrika dba o ziemię i dobrze ją obrabia”. Słowa te świadczą o tym, że król przybył na wyspę jedynie ze swoją najwierniejszą świtą lub też kilkoma rycerzami, którzy przysięgli mu wierność do grobu. Najstarszy kościół na Maderze, pod wezwaniem św. Katarzyny, stoi na wzgórzu nad zatoką, w której cumowały statki wielu żeglarzy.  32   33  Opiekunką marynarzy w ich długich podróżach była święta męczennica z Aleksandrii. Nagrodą za odwagę w bitwach było nadawanie rycerzom nowo zdobytych ziem. W taki sposób właścicielem ziemskim stał się wspomniany wcześniej kapitan Juan Gontslavesh, odkrywca Madery, który pod murami Ceuty stracił oko. Z powodu tej blizny otrzymał od portugalskiej szlachty pseudonim – Zarko (w języku portugalskim – znak). Kaplica św. Katarzyny, zbudowana na nadmorskim wzgórzu, była pierwszym dowodem na to, że ta zielona, trudno dostępna wyspa, jest własnością Portugalczyków, a jednocześnie jest własnością jednego z zakonów chrześcijańskich. Ściany z cedru zostały spalone w czasie wielkiego pożaru. Po siedmiu latach kolejny pożar strawił większą część wyspy, niszcząc stuletnie drzewa i roślinność wzdłuż całej południowej części Madery. Obecny kościół został zbudowany z bazaltowych kamieni, a jedynie dach pozostał cedrowy. Gubernator wyspy Zarko Gontsalvesh traktował Henrique Alemao jak księcia, z szacunkiem i czcią, jakimi można obdarzyć tylko władcę. Podczas ślubu z Signoriną Anną, pochodzącą z rycerskiej rodziny pełnej chwały, jako świadek pana młodego pojawił się sam król Portugalii Alfonso. W imieniu pana młodego akt małżeński podpisał kapitan Zarko. Aby zachować tajemnicę Alemao, dokument nie sugeruje, że był on królem Polski. Stare historyczne kroniki wspominają o wizycie na wyspie polskich franciszkanów, którzy rozpoznali w rycerzu św. Katarzyny zaginionego króla i w niezrozumiałym dla miejscowej ludności języku prosili go, aby powrócił do swojej ojczyzny. W wyniku tej wizyty król Portugalii wezwał owego rycerza do Algavre. Wracającego z Algavre tajemniczego rycerza dopadła tragiczna śmierć pod Cabo Girão. Blisko kościoła św. Katarzyny wzniesiony został pomnik Krzysztofa Kolumba. Wsparty na dłoni, patrzy w morską przestrzeń. To właśnie tutaj, na Maderze, młody marynarz przebywał w latach 70. XV wieku. Stąd wyruszył w swoją pierwszą wyprawę morską do Gwinei Portugalskiej, ucząc się żeglowania od Henryka Żeglarza. ROZDZIAŁ IV „J ezus Christo Laudes” – „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Tak zaczyna się tekst bardzo cennego listu, napisanego w gotyckim stylu. Dalsze tłumaczenie brzmi – „[…] w poczuciu zobowiązania dla ludzkości, z korzyścią dla całego chrześcijaństwa oraz dla swego dobrego imienia wysyłam ten list”. Tak brzmi wstęp do tego listu, wysłanego z Lizbony do Wielkiego Mistrza Zakonu Krzyżackiego. W piśmie wspomina się, że „mnich z Zakonu Pielgrzymiego reguły kaznodziejskiej, Mikołaj Floris, przesłał do Wielkiego Mistrza Zakonu, Ludwiga von Erlihshauzena wiadomość o pobycie polsko – węgierskiego króla Władysława na wyspie portugalskiej”. Po wielu badaniach tego listu prowadzonych przez różnych historyków uzgodniono, że nie został on napisany zaraz po bitwie pod Warną w 1452 jak uważa prof. Mikołaj Jorge z Rumunii czy prof. Jan Dąbrowski z Polski, a w 1472 roku. To radykalnie zmienia jego sens. Pismo Florisa zostało napisane prawie 30 lat po bitwie pod Warną! Władysław Warneńczyk w tym czasie – według kronik Portugalczyków – już od 20 lat przebywał na Maderze. Oryginalny gotycki tekst brzmi: „Vladislaus, rex Poloniae et Ungariae Vivit In insulis Portugaliae regni”. W Archiwum Torre de Tombo (w Portugalii) jest zachowany tekst, który brzmi: „Datum Lissbonae, Feria Secunda Paschalis solemnitatis – Anno Domini 1472 (mille quadringeti septuginta duet)” – w tłumaczeniu – „Spisany w Lizbonie w drugim dniu Wielkanocy w roku Pańskim 1472”.  35  Ten list studiował również prof. Jose Pereira Da Costa. W liście można zobaczyć wiele błędów ortograicznych, które są powtarzane w podobnych listach pisanych w języku portugalskim w XV wieku. Są tam również wyrazy używane w gwarze portugalskich żeglarzy, np. kapitan statku, któremu Floris przekazał ten list, nazwany został „shipar”. Słowo pochodzi od angielskiego „statek”, a w lokalnym dialekcie oznaczało – właściciel. List Florisa, według portugalskich ekspertów od spraw archiwalnych, jest autentyczny, napisany w Lizbonie w XV wieku. Dalsze jego tłumaczenie brzmi: „Wasza Dostojność, do napisania tego listu skłoniło mnie nie osobiste pragnienie, a poczucie społecznej odpowiedzialności. Osobiście słyszałem od posiadacza tego listu, Jana Polaka, że jesteś Panie szczególnym przyjacielem króla Władysława, niegdyś najdostojniejszego władcy i pana z Bożej łaski Królestw Polski i Węgier. Chcę ci oznajmić cudowną nowinę, że król Władysław teraz mieszka na wyspach królestwa Portugalii, a ja jestem jego towarzyszem i współpustelnikiem. Odsuń zatem wszelkie wątpliwości na bok. Jedynym celem napisania tego listu jest wykorzenienie wzajemnej nienawiści i wrogości między Twoim Zakonem a Polakami, a to niechże się stanie za sprawą Ducha Świętego. Zlecam oddawcy tego listu, Janowi Polakowi, by wraz ze swoim stryjem, zwanym powszechnie „shipar”, z którym (cudownym zbiegiem okoliczności) zabrali mnie na swój statek i zawieźli do Lizbony, przekonali Waszą Dostojność o rzeczach, jakie widzieli i o jakich słyszeli. Wasza Dostojność może im ufać jak Świętej Ewangelii. Proszę zatem wysłać ten list do matki króla, ponieważ matka i syn są najsilniej ze sobą związani więzami wiecznej miłości. Wyślijcie ten list do Czechów i Węgrów. Rzecz jest pilna, dlatego jak mogłem najszybciej przybyłem statkiem z wyspy do Lizbony. Szczególnie szybko trzeba powiadomić o tym króla Portugalii Alfonsa i jego książęta, by okazali w tej sprawie swą dobrą wolę. Zaufajcie tej pieczęci Mikołaja Florisa, towarzysza króla polskiego Władysława. Przesyłam braterskie pozdrowienia wielebnemu prowincjałowi naszego Zakonu na Polskę”. Tak jak wielu historyków, badaczy dziejów Władysława Warneńczyka, ja też jestem głęboko przekonany, że ten list stanowi niezbity dowód na to, że król przebywał na Maderze. Autor pozwolił sobie umieścić jeszcze jedną relację innego badacza sagi Władysława Warneńczyka jako przykład i zachętę do badań dla  36   37  wszystkich miłośników historii oraz dziejów ludów z epoki średniowiecza. Można określić go jako „badacza amatora”, ale przede wszystkim jako człowieka zachowującego silny patriotyzm oraz szacunek do wielkich mężów historii Polski. Mowa o starym morskim wilku – żeglarzu Andrzeju W. Piotrowskim, który całkiem przypadkowo otarł się o legendę o królu Władysławie na Maderze, kiedy wraz ze swoimi portugalskimi kolegami brał udział we wspólnych regatach oraz rejsach żeglarskich po Oceanie Atlantyckim. Właśnie z jednym z nich, Carlosem Burges nawiązał bliższą przyjaźń, dzięki której Portugalczyk odkrył mu owe sensacyjne informacje. Stwierdził, że może zaufać koledze po fachu, tym bardziej Polakowi, i opowiedział mu historię – „Tajemnicę polskiego księcia”. Carlos nie wiedział wtedy, że istnieje portugalska wersja książki L. Kielanowskiego: „Odyseja Władysława Warneńczyka”. Kiedy polski żeglarz zdziwiony zapytał go, skąd wie o królu Warneńczyku, ten odpowiedział, że jest to fragment historii jego rodu. Piotrowski był zaszokowany. Umówili się na kolejne spotkanie. Wtedy Portugalczyk przyniósł kopie dokumentów, będących w posiadaniu jego rodziny. Jeden dokument przedstawiał drzewo genealogiczne, które rozpoczynało się od imienia króla Władysława III Warneńczyka oraz jego syna Zygmunta i rozwijało aż po czasy Carlosa. Mimo, że tekst był spisany w języku portugalskim, Piotrowski bez trudu rozpoznał wiele słów dotyczących Polski, bitwy pod Warną oraz samego króla. Mocno zaintrygowany i podekscytowany Carlos, sam odnalazł kopię książki Kielanowskiego, zeskanował ją do swojego komputera, a potem podał do publicznej wiadomości. * Historia Władysława Warneńczyka, którą przedstawiłem w tej skróconej formie, bez zbędnych szczegółów dotyczących niektórych wydarzeń, nazw, miast oraz osób powszechnie znanych z historii średniowiecza, moim zdaniem, powinna być włączona do lektury szkolnej narodów słowiańskich, takich jak: Polska, Litwa, Bułgaria, Ukraina, Rosja, Serbia, Bośnia i Hercegowina oraz do szkół Węgier, Rumunii i Portugalii, ponieważ stanowi skarb historyczny dziejów tych narodów. Król Władysław III daje przykład niezłomnej odwagi, honoru i wiary, jakich to przymiotów niestety często brakuje współczesnym  38   39  przywódcom państw Europy. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości powstanie w Madalenie do Mar na Maderze, w Portugalii pomnik króla oraz jego syna Krzysztofa Kolumba, podobny do majestatycznego pomnika na Wawelu w Krakowie oraz do tego, który znajduje się w Parku Muzeum w Warnie. Bibliografia: Leopold Kielanowski – „Odyseja Władysława Warneńczyka”, Oicyna poetów i malarzy, Londyn 1991 r. Zbigniew Święch – „Klątwy, mikroby i uczeni – Ostatni krzyżowiec Europy”, Wydawnictwo Wawelskie, Kraków 1995 r. Modlitewnik Władysława Warneńczyka w zbiorach biblioteki Bodlejańskiej z uwzględnieniem zapisków Józefa Korzeniowskiego. Opracowali: Ludwik Bernacki, Ryszard Ganszyniec i Władysław Podlacha, Koło Związku Bibliotekarzy Polskich we Lwowie, 1928 r. Kolorowe miniatury przedstawiające Króla Wladysława błagającego o wybaczenie grzechu zdrady pochodzą ze zbiorów Bodleian Library w Oxfordzie.